4/10/2018

Rozbiórka stropu i nauka spawania

Prezentuję dziś mebelek, który powstał ... aż 7 miesięcy temu.
Po stworzeniu użytkowałam go zgodnie z przeznaczeniem
w moim niewielkim mieszkanku, natomiast po przeprowadzce w grudniu wylądował w komóreczce ... i stał tam grzecznie, aż do niedawna kiedy postanowił znów być sobą
i pełnić funkcję, do której został stworzony.


No właśnie ... nie "odnowiony", a "stworzony" - to kluczowe słowo!
Mebelek nie był recyklingowany, lecz powstał od zera.
Pomysł na stolik powstał w mojej głowie niedługo po tym jak pozyskałam drewniane belki pochodzące z rozbiórki stropu pewnego starego budynku stojącego (bo budynek wciąż stoi, po generalnym remoncie i rozbudowie) w Łodzi przy ulicy Wólczańskiej.
Ponieważ kocham drewno, a takie z historią tym bardziej, nie zawahałam się ani chwilki kiedy pojawiła się okazja zgarnięcia belek.
Na szczęście jeździłam wtedy autem służbowym, nie prywatnym ... wiecie jak to jest ;) wszędzie wjedzie i do niego też wszystko się zmieści ;)

Drugim z materiałów budowlanych, które uwielbiam jest stal. Od dłuższego czasu marzyłam, by coś z niej stworzyć.
Lecz do obróbki stali konieczne jest wykorzystanie dość poważnych narzędzi. Szlifierki i spawarki.

Ze szlifierką oswoiłam się dość szybko. Obecnie można to już nazwać przyjaźnią ;) Ale spawarka mocno mnie onieśmielała. Przygotowałam się więc porządnie do tej przygody zaopatrując się
w hełm do spawania, który zapewniał bezpieczeństwo, a przy tym możliwie maksymalną wygodę
i komfort pracy (nie jest w nim po prostu ciemne szkiełko lecz specjalna szybka automatycznie się ściemniająca/rozjaśniająca zasilana baterią słoneczną).

Otrzymałam również lekcję spawania
(jak widać na zdjęciu lekcja odbyła się w zwykłej masce, bez "bajerów"; na zdjęciu po lewej mój hełm "od środka").

Przyznaję, że do mojego oswojenia się ze spawarką, a raczej ze świadomością, że zasilana jest prądem 400V, potrzeba jeszcze dużo wyspawanych konstrukcji ...



Stricte realizację stolika rozpoczęłam od docięcia szlifierką pręta stalowego kwadratowego o ściankach grubości 8 mm.
Docięłam:
8 elementów o długości 34 cm
4 elementy o długości 60 cm.

Ponieważ belki przeznaczone na blat stolika miały przekrój 11 centymetrów, a ja nie dysponowałam piłą tarczową o takiej średnicy ponownie w ruch poszedł ciężki sprzęt.

I to dosłownie ciężki ;) ... piła spalinowa.
Musiałam więc skorzystać z pomocy silnej męskiej ręki gdyż z taką piłą raczej nie mam w planach się oswajać.
Rozcięte na dwie mniej więcej równe części belki docięłam do "długości" blatu (stolik jest prawie kwadratowy).

Moje spawane połączenia elementów konstrukcji stolika nie wyszły idealnie, jednak po przeszlifowaniu szlifierką i  papierem ściernym efekt końcowy był mocno zadowalający.
Dla zamocowania blatu od spodu przyspawałam kawałki blaszek
z otworkami na śruby, po czym całość przemalowałam czarną matową farbą w sprayu.




Przykręcony blat "pociągnęłam" woskiem wybielającym.
Tak stolik prezentował się po skręceniu oraz na koniec pracy:


Chodzi mi jednak po głowie by pochylić się jeszcze nad blatem stolika, dodać może cień turkusu
i lekką przecierkę odkrywając bardziej wzór słojów drewna.
Zatem ciąg dalszy tej realizacji ... nastąpi ;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz